29 maja 2020

Zapraszam na krótką rozmowę o wpływie pandemii na układ sił w Niemczech między władzami federalnymi i landowymi. Rozmowa krótka, a problem ciekawy, bo pandemia oddziałuje także na politykę i to nie nie tylko w Polsce.

 

Sytuacja zdrowotna w Niemczech jest stabilna (chociaż nikt nie potrafi przewidzieć co się jeszcze może wydarzyć). Wskaźnik zakażeń spadł do 0,7, czyli pandemia wygasa. Równocześnie jednak bardziej widoczne stały się napięcia w relacji władze federalne– władze krajów związkowych.

Kanclerze Merkel miała w pierwszej fazie pandemii ogromne poparcie, dominowała akceptacja dla jej polityki, pojawiły się nawet głosy, czy nie powinna jeszcze raz kandydować w wyborach na przewodniczącą CDU. CDU/CSU zwiększyło zresztą poparcie w sondażach do prawie 40% (o około 8%), a samo CSU w Bawarii zbliżyło się do 50% i mogłoby samodzielnie rządzić. Kandydaci do przejęcia przywództwa w CDU zostali zepchnięci w cień, nie oni podejmowali najważniejsze decyzje.

Mając silne poparcie landów, Merkel odegrała ważną rolę w mobilizacji poparcia publicznego dla wprowadzanych ograniczeń. Z czasem jednak stało się widoczne, że jest nie tyle dominującym przywódcą, ale raczej koordynatorem polityk landowych. Jej konsekwentne przypominanie o znaczeniu ograniczeń i napomnienie (już z końca maja): „Także przy niewielkiej zakażalności wirus nie znikł”, przestało być powszechnie akceptowane. Widoczny stał się brak narzędzi nacisku władz federalnych na landy.

Nie oznacza to braku koordynacji działań, w końcu maja osiągnięto porozumienie o przedłużeniu do 29 czerwca ograniczeń kontaktów, apelując o ich samoograniczenie. Jednak, Winfried Kretschmann, Badenia Wirtembergia podkreślał, że to landy powinny decydować o ograniczeniach i ich znoszeniu; zapobiegania pandemii to ich odpowiedzialność. Podobnie niezależny chciał być Bodo Ramelow, premier Turyngii, chcący jak najszybciej znosić ograniczenia, a postawić na przestrzeganie zasad higieny i reguł zachowania. Te głosy były najbardziej słyszalne, ale nie jedyne.

Obok chęci zdobycia większej niezależności (a pozycja landów wobec władz federalnych w ostatnich dekadach słabła) niewątpliwie istnieją obiektywne różnice między skalą zagrożeń wywołanych pandemią w poszczególnych landach. Niekiedy można wręcz stwierdzić, że są to różne światy. W Bawarii zanotowano ponad 46 tys. potwierdzonych infekcji, w Północnej Nadrenii Westfalii – prawie 38 tys., natomiast w takich landach jak Turyngia - 3 tys,. Saksonia Anhalt - 1,7 tys., Meklemburgia Pomorze Przednie – 760. Podobnie wielkie różnice istnieją w liczbie zmarłych: w Bawarii około 2.5 tys., w Meklemburgii – Pomorzu Przednim – około 20.

Inną z przyczyn zróżnicowanej polityki w landach były związane z ograniczeniami napięcia. W Niemczech dyskutowano o niebezpieczeństwie ograniczenia wolności, sama Merkel podkreślała, jak ważne jest, by w tej sytuacji pamiętać o konstytucji i żeby działania władz były proporcjonalne do sytuacji. W podobnej tonacji o obecnych ograniczeniach wolności mówił prezydent Steinmeier. Od tej racjonalnej debaty były coraz głośniejsze, wraz ze słabnącą akceptacją dla ograniczeń, demonstracje ich przeciwników, też bez przestrzegania zasad sanitarnych (odstęp. maski). Te protesty o różnym zapleczu, często przejmowane są przez populistyczną prawicę (AfD), pozbawioną głównego paliwa politycznego, jakim był napływ migrantów. Także w Niemczech zaczęły szerzyć się teorie spiskowe, pod hasłami podobnymi do tych z początku AfD – nie wierzyć mediom, nie wierzyć politykom. To niewątpliwie wywołało u części niemieckich polityków obawę przed radykalizacją protestów, szczególnie że pojawiły  się groźby śmierci wobec polityków i ekspertów (wobec Karla Lauterbacha z SPD i wirologa Christiana Drostena)

Obok tego, że politycy w landach starają się wzmocnić swoją pozycję dzięki polityce w okresie pandemii (bo robią to wszyscy, w Niemczech i innych krajach, pytanie tylko o proporcje i uwzględnianie/ignorowanie przy tym interesu społecznego) widać także ciekawe różnice między nimi. Ramelow w Turyngii podkreśla, że podstawą jest indywidualne przestrzeganie zasad przez obywateli, bo tego nie da się wymusić policyjną kontrolą. Dlatego należy znosić ograniczenia, nawet święty dla kanclerz Merkel odstęp 1.5 metra ("In dieser Hinsicht erschienen mir die Aussagen Bodo Ramelows etwas zweideutig zu sein", powiedziała Merkel). Podstawą jest wiec autodyscyplina obywateli.

Bardziej restrykcyjnej polityki chcą władze Dolnej Saksonii i Hesji, ale najsilniej zdystansował się od Ramelowa premier Bawarii, Marcus Soeder, akcentując silniejszą rolę ogólnych zasad zapobiegania pandemii, które muszą być przestrzegane przez wszystkich obywateli. Większa rola przypada w tym ujęciu władzy, mniejsza autodyscyplinie obywateli. Przy tym jego stanowisko ma w Bawarii poparcie rzędu 90%, CSU, co przełożyło się na wspomniane poparcie dla CSU około 48% (podczas ostatnich wyborów trochę ponad 37%) i marginalizację AfD, której wybór deklaruje jedynie 5%.

 

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

 

"W Niemczech niektóre landy buntują się przeciwko kanclerz Angeli Merkel. Na czele buntu stoi premier Badenii-Wirtembergii, jednego z najważniejszych landów. Regiony otwierają, co chcą we własnym rytmie. Niemcy są państwem federalnym, ale w czasie pandemii wiele decyzji podejmowała centrala. Część szefów rządów krajów związkowych nie chce słuchać Merkel, która jest bardzo niechętna luzowaniu restrykcji. Rozmowa z prof. Piotrem Madajczykiem z Instytutu Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk."

 

https://www.polskieradio.pl/7/1696/Artykul/2521045,Prof-Tomasz-Grosse-wypracowanie-porozumienia-o-Funduszu-Odbudowy-bedzie-trudne

Federalizm w Niemczech doby koronawirusa