Wybrana na początku grudnia na nową szefową CDU Annegret Kramp-Karrenbauer oraz jej główny rywal w wewnątrzpartyjnym pojedynku Friedrich Merz zgodzili się na współpracę dla dobra partii. - Przyszłość nie jest do końca jednoznaczna. Nastąpiło swego rodzaju zawieszenie broni - tłumaczył w Polskim Radiu 24 prof. Piotr Madajczyk, politolog z Polskiej Akademii Nauk.
Na zjeździe partyjnym CDU w Hamburgu o zwycięstwie określanej jako kontynuatorka linii kanclerz Angeli Merkel Kramp-Karrenbauer nad bardziej konserwatywnym Merzem zadecydowała 7 grudnia niewielka różnica głosów delegatów. Dzięki ich decyzji Kramp-Karrenbauer stała się główną kandydatką do zastąpienia Merkel na czele rządu Niemiec. W październiku kanclerz Merkel zapowiedziała, że po 2021 roku nie będzie ubiegać się o żadne polityczne stanowiska. Mówi się jednak też, że do walki o stanowisko kanclerza Niemiec może się włączyć premier landu Nadrenia-Północna Wesfalia Armin Laschet.
- Trudno to sobie wyobrazić. Podział jest bardzo silny i emocjonalny. Dla tych, którzy są zawiedzeni kursem CDU, Merz jest nadzieją na zmianę. Kramp-Karrenbauer to zapowiedź reformatorskiej kontynuacji - powiedział gość Polskiego Radia 24.
W ocenie większości komentatorów to jednak wciąż Kramp-Karrenbauer pozostaje faworytem do zastąpienia Merkel, tym bardziej, że cieszy się ona politycznym poparciem kanclerz. Silny mandat nowej szefowej chadeków potwierdzają też sondaże - w tydzień po przejęciu przez nią władzy w partii poparcie dla CDU wzrosło o kilka punktów procentowych, osiągając 32 proc.
Zdaniem Piotra Madajczyka bez względu na to, kto wyjdzie z tej rywalizacji zwycięsko, CDU stoi przed bardzo ważnym wyzwaniem. Chodzi o określenie nowego profilu partii.