10 kwietnia 2020

Pod wpływem walki z epidemią dokonują się ciekawe zmiany na niemieckiej scenie politycznej. Nie są wyjątkowe, bo wiadomo, że w takich momentach zyskują politycy podejmujący decyzje (rzecz jasna nie jaskrawo błędne), a tracą opozycyjni, siłą rzeczy mniej widoczni. W Niemczech sytuacja jest o tyle odmienna, że sytuacja taka nastąpiła, gdy na scenie politycznej nastąpić miały istotne zmiany:

- odejście kanclerz Merkel i zbliżające się rozstrzygnięcie walki, kto stanie na czele CDU i będzie kandydatem na kanclerza;

- oraz potwierdzenie pozycji przez wybrane nowe kierownictwo SPD.

 

Głównymi kandydatami do następstwa po odchodzącej Merkel byli Friedrich Mertz i Armin Laschet. W dyskusji skupionej na zwalczaniu epidemii, a nie na wizjach rozwoju Niemiec, których w Niemczech tak brakuje, zabrakło miejsca dla Mertza. Odpowiednio do tego słabnie jego pozycja w sondażach. Nie zdołał się także wyprofilować na scenie politycznej Jens Sphan, mimo pełnionej funkcji ministra zdrowia. Podobnie Armin Laschet – mimo, że nieźle sobie radzi w walce z epidemią jako premier Północnej Nadrenii – Westfalii.

Według ostatnich sondaży Mertza, jako przyszłego kanclerza, popiera 12%, Lascheta 8%, Sphana – 7%.

Norbert Röttgen – kolejny kandydat, który ambitnie wystartował tuż przed epidemią, zniknął gdzieś z tyłu (poparcie 3%) i mało kto już o nim pamięta.

Jako polityk, ale zarazem osobowość, wzmocnił swoją pozycję premier Bawarii, Marcus Söder (27% widziałoby go jako następcę Merkel na kanclerskim stanowisku. I to mimo jego zapewnień, że jego miejsce jest w Bawarii.

 

Wzmocniła się ponownie pozycja Merkel, mimo, że nie zapowiedziała zmiany swojej decyzji, że jest to jej ostatnia kadencja. W sytuacji zagrożenia okazało się, że jest jednym z niewielu doświadczonych na scenie europejskiej polityków. No i jako kanclerz podejmuje decyzje, a 80% Niemców jest zadowolonych ze sposobu, w jaki rząd radzi sobie z pandemią.

Trudno na tej podstawie prorokować cokolwiek, bo chociażby wiadomo, że niemiecka gospodarka zależy od eksportu, a światowa recesja byłaby problemem, na który Berlin miałby niewielki wpływ. Widać też napięcia w UE Północ-Południe (ostatni spór o europejskie finansowanie wychodzenia z kryzysu). Obecnie jednak wzmocnienie pozycji Merkel jest faktem.

 

Poza tym: Osłabło mocno AFD (ok. 10% w sondażach), chociaż trudno na tej podstawie przewidywać, co będzie po ustaniu pandemii.

Natomiast SPD wybrało w grudniu 2019 nowych przewodniczących – politycznie poprawne duo Saskia Esken i Norbert Walter-Borjans. Nie wiem, czy oni naprawdę istnieją, bo raczej ich nie widać, co wydaje się potwierdzać starą prawdę, że przywódców partii nie wybiera się na zasadzie konsensusu. Zdobywają oni swoją pozycję, dokonując politycznej „eksterminacji” konkurentów.

 

Niemiecka scena polityczna w czasach zarazy